Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 16 sierpnia 2015

Wakacje pod namiotem #1 zachód, pole, zimno

 Hejka!
 Właśnie wróciłam z wakacji i od razu zaczęłam pisać. Bardzo się stęskniłam, bo nie miałam internetu :(
 W środę wyjechaliśmy do Łeby i dotarliśmy tam o godzinie mniej więcej 15. Od razu rozłożyliśmy namioty i ułożyliśmy wszystko w środku. Nasz namiot stał przy samym wjeździe na całe pole, które jest bardzo duże. Jeszcze dopowiem, że podobno zajęło 2 miejsce na pomorzu. Nie dziwię się, bo ceny są dobre, a jeśli chodzi o łazienki to zawsze były czyste i ładnie w nich pachniało. Śmietniki stały co kawałek tak samo jak popielniczki (które nam nie były potrzebne). Piękna promenada była wyłożona kostką, wokół której w czerwonych doniczkach stały agawy i jakieś czerwone kwiatki. Wszystko prezentowało się naprawdę ładnie. Jedynym mankamentem było to, że w namiocie jest strasznie zimno! Wracając jednak do mnie... Po zakwaterowaniu się wszyscy zajęli się sobą. Ciocia i mama rozmawiały, a tata, wujek, siostra i dwie kuzynki zaczęliśmy grać w badmintona. Szło mi bardzo dobrze (skromność). I najpiękniejsze, co w życiu widziałam poszłyśmy oglądać dopiero wieczorem. Zachód słońca na plaży oddalonej od kempingu o jakieś 500 metrów. Cudowny. Niepowtarzalny i najpiękniejszy. Na nie wręcz roiło się od fotografów i zakochanych. Po powrocie z plaży umyłam się i z Asią (najstarsza z kuzynek) zaczęłyśmy grać w Monopoly, co stało się naszą wieczorną tradycją. I ona wygrała. Stwierdziłam, że jestem chyba zbyt oszczędna nawet w grze planszowej heh... Tak skończył się pierwszy dzień.
 Jutro opiszę kolejne/y.









 Piosenka: Lana Del Rey "Summertime Sadness"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz